Halo ;)
W srode rano pojechalismy na dworzec kupic bilety do Xian. Grzechu porzadnie sie do wyjazdu przygotowal :PP - kazal sobie napisac wszystkie mozliwe zwroty po chinsku, na dworcu przystawil Pani karteczke do szyby i w ciagu 2 min mielismy juz bilety :D.
Nastepnego dnia wyruszylismy na WIELKI CHINSKI MUR.
Oczywiscie pojechalismy sami bez zadnego biura podrozy i jak zwykle bylo troche pod gorke, gdy dotarlismy do miejsca odjazdu autobusu okazalo sie, ze jak nie bedzie 15 osob to autobus nigdzie nie pojedzie. Czekalismy tylko my, wiec po paru min zrezygnowalismy i pojechalismy szukac innego transportu. Wszystko skonczylo sie dobrze dotarlismy, wrocilismy i mamy odhaczone.
Po powrocie udalismy sie w poszukiwaniu pamiatek ale nic ciekawego, procz tysiecy najrozniejszych podrobek, nie znalezlismy.
Chiny podrabiaja doslownie wszystko i jest im z tym swietnie :) z usmiechem na twarzy wciskaja i chinskiego Ipoda i chinskiego Nikona i torebke Gucciego :)
Dzis w nocy wyjezdzamy z Pekinu. Mamy odfajkowane najwazniejsze zabytki stolicy :) i jestesmy szczesliwi ze juz wyjezdzamy z chinskiego Nowego Jorku, nie zeby nam sie tu nie podobalo, ale 7 dni wystarczy. I teraz jedziemy odkrywac Chiny :), bo Pekin zapewne nie jest odzwierciedleniem calego kraju :).
Ostatnie dni spedzilismy wloczac sie po roznych MEGA turystycznych miejscach.
Wszedzie atmosfera byla bardzo podobna, tlumy ludzi zaslanialy wszystko i do tego gratisowo mozna bylo dostac parasolka w oko albo lokciem miedzy zebra.
W hostelu spotkalismy 3 chlopakow z Polski, za pare dni zbieraja sie juz do domu dostalimy kilka cennych uwag, za ktore dziekujemy ;P.
Nasze zoladki przez ostatnie 7 dni byly poddawane roznym testom i... przetrwaly :D - nadal sa z nami :).
Pozdr. E&G