24.09 wieczorem wyjechalismy z Xi’an I po 20h bylismy juz w slynnnym Szanghaju. Podroz pociagiem byla naprawde przyjemna. Spalismy na trzecim pietrze, wiec jakies 2 metry nad ziemia, ale dzieki temu nikt nam nie chrzakal, nie kichal I nie bekal nad uchem
Pare dni wczesniej “zdobylismy” nocleg przez “Couchsurfing” (polecamy) – dla niewtajemniczonych jest to strona, na ktorej mozna znalezc osoby, ktore bezplatnie uzycza podrozujacym miejsca do spania (kazdy oferuje tyle ile moze, kanapa, kawalek podlogi, ale mozna traffic nawet na wlasny pokoj).
Dwa dni w Szanghaju mieszkalismy u Veroniki I Josefa, ktorzy sa w Chinach od szesciu tygodni. Veronika ma 21 lat I studiuje w Niemczech, a w Szanghaju pracuje w szkole niemiecko-chinskiej. Josef jest inzynierem I pracuje dla firmy, ktora sprzedaje chinskie elektronarzedzia do Europy (juz wiemy czego absolutnie nie kupowac).
Mieszkalismy na 23. pietrze I z balkonu mielismy piekny widok na miasto , Dostalismy pokoj z lazienkai prywatnym balkonemi to wszystko bylo tylko dla nas; az takic luksusow nie spodziewalismy sie.
Wieczorem, kiedy przyjechalismy Veronika wreczyla nam klucze do domu, bo nastepnego dnia wychodzila wczesnie rano (my wstalismy nieco pozniej).
W piatek rano wyruszylismy zwiedzac Szanghaj. Przechodzac rano przez park, bylismy zaskoczeni liczba ludzi korzystajacych z niego, w centrum tego parku odbywaly sie zajecia taneczne dla starszych osob; w rytm glosnej muzyki plasaly pary damsko-meskie I damsko-damskie – przepiekny widok.
A za rogiem panowie wraz z instruktorem cwiczyli Tai-chi.
Pierwszym punktem wycieczki po Shanghaju bylo muzemum nauki I techniki (polecane przez naszych kolegow, ktorych spotkalismy w Pekinie). Kiedy weszlismy do srodka i kupilsmy juz bilety(nie zebym wypominala,ale 60 Y od osoby to sporo ) Grzechu wzia mapke I caly zafascynowany przegladal co miesci sie na poszczegolnych pietrach. Po chwili stwierdzil, ze najlepiej bedzie jesli zaczniemy od pierwszego. A tam bylo krolestwo dinozaurow i zwierzat lesnych. Wraz z cala banda wrzeszczacych chinskich dzieci (klasy 1-5) ogladalismy niedzwiedzie, zyrafy, zebry I krokodyle.
Po parunastu minutach podziwiania lesnych stworow Grzechu zadecydowal, ze idziemy na ROBOTY (pietro nr 2). Maszerujac tam zapewnial mnie, ze tam to juz tych cudownych wrzeszczacych setek dzieci nie bedzie . Niestety byly.
Na owym pietrze mozna bylo potrzymac robota za jego robotowa raczke, lub pograc z nim w warcaby. Ale do wszystkich tych elektronicznych przyjaciol byla ogromna kolejka I nie zdolaismy sie zalapac.
W kolejnych salach byly jeszcze inne ciekawe urzadzenia, ale nie bardzo wiadomo jakie bo chinskie dzieci okupowaly je do tego stopnia , ze nie dalo sie wcisnac tam palca. Zdegustowany Grzechu stwierdzil, ze na pewno tego dnia byl dzien specjalny dla dzieci, I ze jest pewien, ze kazdego innego dnia jest tam super I swietnie .
Nastepna atrakcja Shanghaju byl przejazd kolejka magnetyczna, ktora jezdzi 430km/h. Pod wieczor judalismy sie na najslynniejsza w Shanghaju promenade, z ktorej widac najwyzsze budynki miasta.
Reszte dnia spedzilismy wloczac sie po Shanghaju.