Z Kathmandu do Pokhary jedzie sie 7h (200km). Droga jest bardzo kreta, malo wygodna, ale widoki wynagradzaja wszystko. Sama Pokhara jest dzisiaj jak mala cepelia, przynajmniej czesc od strony jeziora, w ktoej zatrzymuja sie turysci. Z miasta widac pasmo Himalajow.
Wypozyczylismy sobie moto na dwa dni I pojezdzilismy po okolicy. Pojechalismy na punkt widokowy Sarangkot, z ktoego o zachodzie slonca mielismy nastepujacy widok: 2 osmiotysieczniki (Annapuna I Dhaulagiri), 4 siedmiotysieczniki I 3 szesciotysieczniki. Calosc przykyta sniegiem.
Nasz motor ledwo to przezyl; gdy zatrzymalismy sie na gorze, spod silnika wydobywalo sie duzo dymu :)
Po zachodzie slonca zorientowalismy sie, ze zapomnielismy zabrac jakiekolwiek cieplejsze ubranie. A w moment zrobilo sie bardzo zimno. Toche nas wymrozilo.
Rano zameczalismy dalej nasz pojazd. Wjechalismy na kolejna gorke, zobaczyc World Peace Pagoda, zbudowana przez Japonczykow. Z motoru wydobywalo sie coraz wiecej dymu, ale dal rade.
Nastepna atrakcja to miedzynarodowe muzeum himalajow. Bardzo interesujace miejsce z mnostwem zdjec i innych eksponatow z roznych wypraw. Tak sie tam nakrecilismy, ze juz sie nie mozemy doczekac trekingu, na ktory idziemy juto. W zwiazku z tym informujemy, ze przez minimum 9 dni nie bedzie wpisu. Prosimy sie nie martwic.
A zaraz po gorskiej wycieczce planujemy rafting po rwacej rzece, a potem safari na sloniach, z tygrysami w parku narodowym... wiec nie wiemy kiedy nastepny wpis.
W Nepalu nudzic sie po prostu nie da.
Polecamy!!!