Geoblog.pl    millagreg    Podróże    W drodze    Fiord
Zwiń mapę
2009
08
mar

Fiord

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Milford Sound
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 42890 km
 
Dotarlismy w koncu do najwiekszej (naszym i nie tylko zdaniem) atrakcji N.Z., mianowicie do Milford Sound, slynnych fiordow. Jest on czescia Fiordlandu, ktory rozpoczyna sie za miasteczkiem Te Anau. Jadac do Milford Sound mija sie widoki takie, ze ... no nie da sie tego opisac, naprawde sie nie da :) a zdjecia tego nie oddaja ( sorry :) - E. ). Wielu ludzi mowilo nam wczesniej, ze M.S. to jest cos co, bedac w Nowej Zelandii, trzeba zobaczyc. Slyszelismy, ze mozemy oszczedzac na innych cudach, ale tu nie mozemy zalowac pieniedzy. Po rejsie, ktory odbylismy mozemy powiedziec jedno: Milford Sound to jest cos co, bedac w Nowej Zelandii, trzeba zobaczyc!
Ciezko jest trafic z pogoda. Kiedy w Te Anau jest slonce, w polowie drogi do M.S. leje i wieje. My pojechalismy na slepo i ... deszcz i... wiatr :). Przy zakupie biletu Pan nam wyjasnil ze nie mamy co marzyc o pieknej pogodzie i ze wszystkie widokowki, na ktorych jest blekitne niebo robione sa zima, kiedy nie ma sezonu. Podobno nikt nie jest w stanie okreslic pogody w Milfort Sound, nawet jesli na przystani leje i urywa glowe to nie znaczy ze musi byc tak podczas rejsu. Wybralismy dlugi rejs, 2:15h. Najlepszy :):) Byl to ostatni rejs tego dnia, wiec na lodzi, na ktorej normalnie jest okolo 80 osob, bylo ok. 15 :), a do tego pod koniec byla przecena sandwichow i zupy wiec wyzerka za poldarmo :)
Z reka na sercu przyznajemy, ze to bylo jedno z najpiekniejszych miejsc jakie w zyciu widzielismy. Ciekawi jestesmy jak wyglada w czasie, gdy swieci slonce i jest niebieskie niebo, ale ciemne chmury zdecydowanie dodaja mu uroku.
Podono w trakcie ponad dwu godzinnego rejsu mozna zobaczy rozne zwierzaki, od pingwinow, fok, po delfiny. Nam sie udalo widziec foki (ale w NZ jest ich bardzo duzo, wiec nie robily juz wielkiego wrazenia :) )i delfiny, ktore w pewnym momencie zaczely szalec przed nasza lodka. Przy kazdym wyskoku ponad wode powodowaly piski, ohy i ahy pasazerow :). Przyjemnosc ta nie byla tanie, no ale BYLO WARTO !!!

Kiedy jechaismy na M.S. mielismy MALA awarie :) Zostawilismy zapalone swiatla (E: G. zostawil) i nie dalo sie odpalic - padl akumulator :D. Ugrzezlismy na caly dzien, w chmarze mucho-potworow, krwiopijcow, bez zasiegu telefonu. Zatrzymywalismy samochody, pytalismy o kable, ale nikt nie mial. Proponowalismy szybka zamiane akumulatora, zeby tylko odpalic, ale nikt nie rozumial o co nam chodzi. Pytali tylko czy mamy AutoAssistance i zeby tam dzwonic. Po szesciu godzinach, zatrzymala sie w koncu ekipa z Izraela. Chlopak okazal sie mechanikiem. Sytuacja wygladala beznadziejnie, gdyz kolega Izraelczyk dorwal moja szuszare do wlosow i wpad na genialny pomysl pociecia kabli :( no coz mialam zrobic- zgodzialam sie. Jednak po chwili zatrzymal kampera z Japonczykami, "sterroryzowal" ich i kazal szukac kabli. Juz mielismy wykrecac ich akumulator, kiedy zatrzymala sie para (tez z Izraela) i akurat mieli kable. Japonczycy nie bardzo wiedzieli co sie dzieje i z checia odjechali. Samochod uruchomiony - Pierzasci uratowani :)

Zeby tego wszystkiego bylo malo, mielismy AFERE BILETOWA. Chcielismy przesunac o tydzien wczesniej nasz lot do Chile. Zadzwonilismy do biura, w ktorym te bilety kupilismy. Najpierw dalo sie przesunac za rozsadna cene. Pozniej dostalismy maila, z cena trzy razy wieksza. Zrezygnowalismy, ale Grzechu sie wkurzyl, bo biuro zle zalatwilo sprawe, a wczesniej tez duzo razy nawalilo. Napisal im mail do przelozonego, w ktorym ich ostro opieprzyl. Wytknal wszystkie bledy i zaniedbania, ktorych sie dopuscili i stwierdzil, ze juz nigdy z ich posrednictwa nie skorzystamy i kazdemu bedziemy odradzac.
Na to po kilku dniach dostajemy odpowiedz od szefowej biura, ktora bardzo nas przeprasza i stwierdza, ze jedyne co moze zrobic to przebukowac nam bilety na ich koszt :) Lecimy wiec wczesniej i jestesmy duzo kasy do przodu :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (23)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (19)
DODAJ KOMENTARZ
Mario
Mario - 2009-03-09 10:35
Trochę szkoda że Wam padało ale widoki widać że i tak super... pozdrawiam i już nie mogę się doczekać Waszych przygód z drugiej strony Globu
 
aziuka
aziuka - 2009-03-09 15:57
Oł Maj Gad!!!!umarłam ponownie
 
katrins
katrins - 2009-03-09 21:15
Piękne widoki !!!
 
Grzdacz
Grzdacz - 2009-03-10 09:40
Swietna podroz, piekne zdjecia! Przydaloby sie jeszcze wiecej informacji dotyczacych kosztow, to moze pomoc w planowaniu podrozy. Pozdrawiamy
 
AgA
AgA - 2009-03-10 13:07
Rzeczywiście mało danych kosztowych co to znaczy trochę kasy -dla jednych to mało dla drugich może być dużo.
Autorzy blogu który wygrał winni bardziej przypiąć sie do spraw finansowych aby następni mogli w dokładniejszy sposób zaplanować podróż pod względem finansowym.
 
whookash
whookash - 2009-03-10 15:01
Witam! Muszę przyznać, że prowadzicie niesamowicie ciekawy blog, wkręciłem się i przeczytałem wszystkie posty. Sam planuję wyruszyć za rok na podobną wyprawę i byłbym wam bardzo wdzięczny (przyłączając się do poprzednich postów) za bliższe informacje odnośnie cen. Trzymam za Was kciuki!
 
bardzo ładna ciocia
bardzo ładna ciocia - 2009-03-10 21:39
Milaron, 06.08 zapraszam Cię na wieczór panieński do Chorzowa na U2, mam nadzieję, że pasuje, a jak nie pasuje to trudno, świadkowa organizuje tą imprezę, więc kupuję bilety, zrelaksujesz się, pozdrawiam
 
dagnakasia
dagnakasia - 2009-03-10 22:04
Zaczynam przychylnym okiem patrzeć na mgłę .... ;)
i proszę : nie Róbcie z blogu jadłospisu :(
 
millagreg
millagreg - 2009-03-10 23:21
ZGADZAM SIE!!!!! :)))))))))
 
millagreg
millagreg - 2009-03-10 23:38
Nasi drodzy czytelnicy :)))
Od poczatku naszej podrozy prowadzimy bloga w taki wlasnie sposob, nie podajemy tu cen bo to nie jest przepis na podroz :), informacji o cenach w internecie jest mnostwo, sa wariaci,(pozytywni oczywiscie) ktorzy spisuja wszystkie ceny z roznych krajow i robia zestawienia dla potomnych :))), odsylamy do nich :)). Jesli komus bardzo zalezy na takich info, prosimy napisac na naszego maila, odpowiemy na pewno :)). Pozdro
P.S Nata Bono bedzie spiewal tylko dla nas??? :)) zamowilas?? :)))
 
olasz
olasz - 2009-03-11 00:23
a tak z ciekawości...ile czasu wam zajęło planowanie tej podróży?i czy to jest totalny spontan czy np. bilety lotnicze kupowaliście przed wyjazdem, sprawdzaliście gdzie są bankomaty czy hotele, hostele itd...
 
Mario
Mario - 2009-03-11 01:59
z ciekawości... ale tylko z ciekawości, dołączam się do poprzedniego zapytania czy to typowy spontan czy nie... a chociaż w jakim stopniu zaplanowaliście trasę... chodzi mi tutaj o to, na ile Wasza trasa poktywa się z planami jeszcze przed rozpoczęciem podróży... pozdrawiam z Rzymu
 
millagreg
millagreg - 2009-03-11 02:53
Pomysl powstal ok. 7 miesiecy przed wyjazdem, byl spontaniczny, ale wyjachac nie moglismy od razu. Przez te siedem miesiecy czytalismy fora podroznicze przewodniki i planowalismy :). Nie udalo nam sie pojechac do Tybetu, z roznych wzgledow, czasowych, troche finasowych. Wiedzielismy ze chcemy bardzo jechac jeszcze raz do Indiia, pozniej do Nepalu. Zaplanowane wszystko bylo do Indii. Wizy w Polsce byly wyrobione tylko do Rosji, Mongolii i Chin. Pozniej wyrabialsmy juz tylko wize do Indii, w Kathmandu. Nie polecielsmy do Australii, zrezygnowalismy ze wzgledow czasowych. Podroz trwa 8,5 miesiaca, nie dalo sie w to wcisnac Australii. Nie sprawdzalismy hoteli, ani bankomatow. Bankomaty sa w kazdym wiekszym miescie, jakes tam hotele tez zawsze sa :). Zawsze mamy ze soba przewodnik, a tam takie info sa. Przewodniki i bilety lotnicze kupujemy po drodze.
Spadek wartosci zlotowki dal nam mocno po tylku. Jesli planuje sie jechac dookola swiata to najlepiej kupic tez taki bilet (wychodzi o wiele taniej)
 
kiclaw
kiclaw - 2009-03-11 08:48
"Przez te siedem miesiecy czytalismy fora podroznicze przewodniki i planowalismy"

A sami nie chcecie podawac cen dla innych planujacych ;)
Czasami w nawiasie cos moglibyscie dodac ;)
 
millagreg
millagreg - 2009-03-11 22:09
Ale my nie prowadzimy forum :) ani nie piszemy przewodnika :PP- zartuje :D.
No przeciez nie bedziemy pisali ile kosztuje ser zolty :)). Ceny jedzenia w Nowej Zelandii sa podobne jak w Polsce tylko, ze to nie zlotowki :( tylko dolary NZ, (1NZ$ to ok. 2zl). Pozdrawiamy cieplo, chociaz pogoda wstretna, zimna i mokra. :/
 
STRUSIE z wyspy WOLIN
STRUSIE z wyspy WOLIN - 2009-03-12 14:39
Odlotowo!!!Nawet deszcz takim miejscom nie przeszkadza:))
 
dorcia
dorcia - 2009-03-12 18:32
Grzesiu tak trzymać! w koncu to Ty jesteś Orbis Travel:) nie ma jak "herba z cytrą":)buziole
 
olasz
olasz - 2009-03-17 04:24
dzięki za odpowiedź...a ceny nie waaaaażne takie widoki są bezcenne;)pingwin poprostu czaaad! te zdjęcia są jak z bajki...mi też się marzy Tybet i Australia, licze na to ,że w przyszłości je zobacze...chociażby Waszymi oczami...pliiiis nie wracajcie;)pozdrawiam!
 
jasio
jasio - 2020-11-09 13:54
n.z. 95% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby
 
 
millagreg
Emilka i Grzesiek ...
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 87 wpisów87 779 komentarzy779 2479 zdjęć2479 2 pliki multimedialne2
 
BLOG ROKU 2008
Moje podróże
25.08.2008 - 01.02.2011
 
 
17.07.2010 - 17.07.2010