Z Uyuni ruszylismy do Potosi, o ktorym za chwile. Po drodze nasz autobus zatopil sie w blocie :) przechylajac sie na jedna strone. Zostalismy uratowani przez ciezarowke, majac stado lam za publicznosc :) Bylo komicznie, a cala akcja dowodzila indianka z czarnymi warkoczami :)
Konkwistadorom nigdy nie udalo sie odnalezc El Dorado, legendarnego miasta ze zlota, ale ¨wpadlo¨ im w rece Potosí, wraz z Cerro Rico – bogata gora pelna srebra i innych metali.
Podobno wszystko zaczelo sie w 1544r., kiedy Inka imieniem Diego Huallpa w trakcie poszukiwania zaginionej lamy rozpalil ognisko u podnoza gory zwanej w jezyku Quechua Potojsi. Odien rozpalil sie tak mocno, ze ziemia zaczela sie topic, a spot niej saczyla sie blyszczaca ciecz. Diego szybko zorientowal sie, ze odnalazl cos, na czym z pewnoscia bedzie zalezalo Hiszpanom.
Juz rok pozniej u podnoza Cerro Rico, Hiszpanie zalozyli miasto, w ktorym do dzis pracuja w bardzo ciezkich warunkach gornicy wydobywajacy cenne mineraly.
Nikt nie wie ile zdolano wydobyc srebra przez cztery stulecia, ale szczycono sie opowiastka, ze Hiszpanie mogliby zbudowac srebrny most do Europy i wciaz mieliby duzo srebra, zeby je tym mostem przewozic :)
Wszystkie historie i opowiesci dotyczace Potosi kraza wokol bogatej gory, pelnej srebra. Miasto przezywalo wielkie wzloty ( swego czasu bylo najbogatszym miastem obu Ameryk), jak rowniez wielkie upadki, kiedy to ceny kruszcow na swiatowych rynkach spadaly tak mocno, ze gornikom nie oplacalo sie pracowac.
Cerro rico pochlonelo podobno ponad osiem milionow ludzi (8 mln!). Do dzis dnia, w bardzo ciezkich warunkach pracuje tam codziennie ok. 5 tys. mezczyzn i mlodych chlopcow. Jeszcze trzy lata temu ceny wydobywanych tam mineralow byly bardzo wysokie, wowczas pracowalo tam jeszcze 18 tys. osob. Gornicy, zeby przetrzymac ciezkie warunki pracy, zuja caly czas ogromne ilosci lisci koki, ktora pomaga zwalczyc glod i zmeczenie. KOKA POMAGA NA WSZYSTKO!!!
W 1987 roku UNESCO wlaczylo Potosi, wraz z jego tragiczna historia i bogata kolonialna architektura, do swiatowego dziedzictwa kulturowego.
Do dzis miasto slynie z kopalni, do ktorej mozna zajrzec z lokalnym przewodnikiem, dosc sporej liczby pieknych kosciolow oraz jednego z najlepszych muzeow w Ameryce Poludniowej. Dla nas zdecydowanie najwieksza atrakcja bylo muzeum. Ogromne, oryginalnie zachowane sale z maszynami do tloczenia srebrnych monet, robia wrazenie. Monety produkowano tam do 1951 roku.
Potosi to takze najwyzej polozone miasto na swiecie. Rozne wysokosci sa tutaj podawane, od 4060 do 4100 m.n.p.m. Wystarczajaco, zebysmy dyszeli, budzili sie w nocy z przerazeniem, ze sie dusimy i byli zmeczeni zwyklym chodzeniem.
Dzis Potosi jest duzym miastem, w ktorym po raz pierwszy odkad wjechalismy do Boliwii zobaczylismy asfalt. Na ulicach spotykamy mlode Boliwijki w pelnych makijazach, ktorych stroj niewiele ma wspolnego z tradycja :) Oprocz nich spotyka sie takze cale mnostwo handlujacych na ulicy Indianek. Niezly ten mix kulturowy :)